Witamy w Galerii Sztuki Weissa Guerteny

Prosimy o zapoznanie się z regulaminem obowiązującym w galerii oraz zakup biletów przy kasie w Informacji.
Życzymy miłego zwiedzania!

środa, 28 listopada 2012

Chris Carver

Imię: Christopher (Chris)
Nazwisko: Carver
Wiek: 19/20
Kolor róży: Red Devil ( 860111)

Charakter:

Najbardziej zauważalną cechą u Chrisa zdecydowanie jest zmienność. Mówiąc nawet, że chłopak ma kilka osobowości z czym on się stanowczo nie zgadza. Natomiast jego główną wadą jest lenistwo, które pokazuje się od czasu do czasu, wynikające z ciągłej obojętności ze strony rodziców.
Jest ciekawskim człowiekiem, dążący własnymi ścieżkami przez nudne życie, które chce sobie jakoś urozmaicić. Niezbyt złośliwy, chociaż zdarza mu się powiedzieć trochę za dużo niż miał w zamiarze. Wytycza własne cele, kierując się swoimi zasadami, które często zmienia. Żyje we własnym świecie gdzie czuje się najlepiej. Ale niezdrowo jest żyć zbyt długo w świecie imaginacji. Uważa, że każdy ma w sobie coś, czym może zaimponować drugiej osobie.
Nie cierpi samotności. Można by nawet powiedzieć, że boi się odrzucenia. Sprawia wrażenie samotnika, ale tak na prawdę stara się być towarzyski i wręcz garnie się do ludzi. Uwielbia gdy uwaga jest skupiona na jego osobie. Lubi być kimś ważnym. Niekiedy ma różnej odpały. Czasem śmieszne, inne niepokojące a nawet żałosne. No cóż.. jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził. Można odnieść wrażenie, że chłopak ma ciut nierówno pod sufitem, a nawet, że jest psychiczny.  Ogólnie rzecz biorąc - jest dziwny. Stosuje zasadę "Ty mi, ja Tobie", zwłaszcza jeśli chodzi o te złe rzeczy. Ma małe problemy z okazywaniem swoich uczuć. Przybiera maskę typa 'nic mnie to nie obchodzi', ale jednak gdzieś tam w środku go coś ruszy.

Historia:
No to od początku...
Pięknego zimowego dnia, kiedy to z nieba sypał śnieg, a dokładniej 23 lutego, na świat przyszło kolejne dziecko. Rodzice nadali mu imię - Christopher. Przez pewien czas zajmowali się nim troskliwie... Do czasu kiedy urodziło się drugie dziecko. Siostra chłopca - Amelia. Szybko, bo od pierwszego wejrzenia, stała się oczkiem w głowie szczęśliwych rodziców. A starszy braciszek powolutku, wręcz nieświadomie, pałał do niej nienawiścią, której oczywiście nie okazywał. Został zepchnięty na drugi plan co dla kilkuletniego dziecka było wielkim dramatem. Tak oto mały Chris nauczył się tłumić w sobie wszelkie emocje, przybierając coraz to różniejsze maski.
                                                  xxx
Chłopak rósł, próbując zwrócić na siebie jakąkolwiek uwagę rodziców, niestety z marnym skutkiem. W szkole uczył się całkiem dobrze, lecz z biegiem czasu coraz mniej ambitniej. Jakoś przez etap edukacji przebrnął. Po skończeniu szkoły, wyszedł prawie na swoje. Wynajął małe mieszkanko i zatrudnił się jako sprzątający w pewnej znanej Galerii Sztuki
                                                            Guerteny. Sprawował się całkiem znoście choć nieidealnie.
                                                                                                               xxx
Ot co, pewnego  wieczoru, przy pracy jego ciekawość niespodziewanie się włączyła. Jego uwagę przykuł obraz "Fabricated World". Co dziwne... wcześniej przechodził obok niego kilkanaście razy i nie wzbudził w nim większego zainteresowania. Dlaczego tym razem było inaczej? Dzieło teraz aż emanowało tajemniczością, niesamowitą realnością i ogólnym wykonaniem. Coś ciągnęło go w tamtą stronę. Nawet tabliczka z napisem "NIE DOTYKAĆ" nie była dla Christophera jakąkolwiek przeszkodą. Zwłaszcza, że tu pracował... W sali był sam. Tylko ochroniarz się gdzieś tam szwendał.. No bo czemu nie? Nic się nie stanie. Dotknął.
Zgasło światło. Zrobiło się cholernie ciemno. Pewnie znów się z niego nabijają. Westchnął i poszedł w kierunku drzwi. Nikogo nie ma. A jeszcze przed chwilą dałby sobie głowę urwać, że widział tu ochroniarza. Chyba się pomylił.. Coś tutaj było nie tak jak być powinno. Czy złamanie tej jednej zasady było błędem..?



Ciekawostki:
-Ma kilka tatuaży, które zrobił w okresie młodzieńczego buntu.
-Maluje obrazy. W domu tworzył na strychu, w tajemnicy przed wszystkimi.
-Jest fanem japońskich komiksów
-Nie pogardzi od czasu do czasu horrorem
-Ma chaotyczny tok myślenia i w niektórych momentach ciężko go zrozumieć.
-Ogólnie rzecz biorąc jest pełen kontrastów i udziwnień.

wtorek, 27 listopada 2012

And not a single fuck was given that day.

Reginald Alexander Hertzberg
  gdyby miał przyjaciół, zwracaliby się do niego Reggie
 
Opiekun: tymczasowy brak
 Rodowity Niemiec, urodzony w przecudnej urody Monachium, ponoć także potomek carskiej rodziny z dynastii Hohenzollernów. Na świat przyszedł piętnaście zim temu, w uroczym domku wolnostojącym swoich dziadków, położonym nad rzeką Izarą. Jedyny, daj boże żeby tak zostało, syn Wandy i Herberta – słynnej pary parlamentarzystów. Rozpieszczone dziecię z bogatego rodu, początkujący skrzypek i pianista, uczęszcza (a raczej uczęszczał) do prywatnej szkółki muzycznej drugiego stopnia na wydziale instrumentalnym. W przyszłości marzy mu się kariera gwiazdy rocka, zupełnie nieadekwatna do ambicji jego rodzicieli.
 
Róża: Baby blue (89CFF0) 

  Jak na grzecznego i ułożonego synalka przystało, dba on szczególnie o czystość używanego języka, nienaganne maniery oraz schludny wygląd, mający na celu pokazanie wszystkim, że tego oto młodziana wychowano na ściśle określonych zasadach, gdzie możliwość wystąpienia jakiejkolwiek pomyłki nie została podczas procesu kształcenia wzięta pod uwagę. Nie jest on jednak typowym, uśmiechającym się czule chłopczykiem, którego ma się aż ochotę pogłaskać po główce w nagrodę za odpowiednie zachowanie, sprawia tylko takie pozorne wrażenie. Przy bliższym spotkaniu okrutnie daje się we znaki, pyskuje, nie słucha, ignoruje cudzą egzystencję, dopóki ta nie pójdzie mu na rękę i nie usunie się uniżenie z jego pola widzenia, jęczy, narzeka, normalnie funkcjonować nie daje. Nałogowo kłamie, działa jedynie w swoim interesie, chodząca, przerażająco dosłowna definicja słownikowego „egoisty”. Nie widzi niczego złego w swoim postępowaniu, dumny despota, nie dąży do zmiany, kocha się za każdą wadę i ma głęboko na względzie cudze zdanie, choćby go to miało kosztować życie towarzyskie. Gada, co mu ślina na język przyniesie, nie kryje emocji głęboko w sobie. Mało co go obchodzi, ma olewaczy stosunek do prawie wszystkiego. Trzyma ludzi na dystans, nierzadko nawet traktuje ich skrajnie przedmiotowo; miły dla tych, dla których bycie miłym się opłaca. Cały wizerunek Reginalda, podstępnie przez niego wykreowany, stanowi niestety śmieszną, realnie nieistniejącą powłokę człowieka z wymierającego już gatunku „do rany przyłóż”. 
 
 
Rodzice Reginalda uważali, że przedszkola są dla plebsu, dlatego malucha chowały przeróżne niańki i specjalni nauczyciele, otrzymujący bajońskie sumy do rąk własnych co tydzień za swoją jakże żmudną, czasochłonną pracę. Nietrudno się domyślić, że chłopak gardził tymi niewartymi uwagi, przekupnymi istotami. Może i nie należał do person o złotym, lwim sercu niczym katedralny dzwon, jednakże nigdy nie tolerował sprzedawania się, a pieniądze miały dla niego najmniejszą wartość. Tak życie mijało mu raczej w samotności, odpychany przez rówieśników, ze zniszczoną psychiką i pokrzywionym spojrzeniem na świat brnął w bezmózgie hordy szarego społeczeństwa ze stałym grymasem niezadowolenia na twarzy, dając się mimowolnie  wciągnąć jej beznadziei. Zazwyczaj po prostu całymi dniami przesiadywał zamknięty w pokoju na piętrze, katując uszy Rammsteinem tudzież inną, metalową sieczką. Nie interesował się niczym, co dla innych miało jakikolwiek sens. Nawet do najsławniejszej Galerii Sztuki Weissa Guerteny zabrano go siłą, normalnie ominąłby tę placówkę szerokim łukiem, choć miliony zabijają się o choćby posmarowanie nosem jej szyby. Cóż, na Reginaldzie sława obiektu nie wywarła żadnego wrażenia, wciąż trzymał się swojej wersji, iż nic w niej wyjątkowego nie znajdzie, totalna obojętność względem artysty oraz jego wykwintnych ponoć dzieł. 

Mein Gott, ale się później zdziwił...

Ciekawostki:
 
 + Miał kiedyś psa, którego bardzo kochał, ale rodzice oddali go do schroniska, bo rzekomo "zbyt syna zajmował i się nie skupiał odpowiednio na tym, co ważne"
+ Nie należy do ludzi tolerancyjnych
+ Nigdy nie okazuje strachu, sprawia wrażenie góry lodowej, której nic za chama nie ruszy
+ Lubi sam o sobie mówić "książę"
+ Śpi tak kamiennym snem, że nie usłyszałby nawet syreny pożarowej, choćbyś mu ją i do ucha centralnie przyłożył 

"Der Tag fliegt eilig aus der Stadt
sie trinkt sich an den Schatten satt
und gibt ihr wahres Anglitz preis"