Witamy w Galerii Sztuki Weissa Guerteny

Prosimy o zapoznanie się z regulaminem obowiązującym w galerii oraz zakup biletów przy kasie w Informacji.
Życzymy miłego zwiedzania!

wtorek, 27 listopada 2012

And not a single fuck was given that day.

Reginald Alexander Hertzberg
  gdyby miał przyjaciół, zwracaliby się do niego Reggie
 
Opiekun: tymczasowy brak
 Rodowity Niemiec, urodzony w przecudnej urody Monachium, ponoć także potomek carskiej rodziny z dynastii Hohenzollernów. Na świat przyszedł piętnaście zim temu, w uroczym domku wolnostojącym swoich dziadków, położonym nad rzeką Izarą. Jedyny, daj boże żeby tak zostało, syn Wandy i Herberta – słynnej pary parlamentarzystów. Rozpieszczone dziecię z bogatego rodu, początkujący skrzypek i pianista, uczęszcza (a raczej uczęszczał) do prywatnej szkółki muzycznej drugiego stopnia na wydziale instrumentalnym. W przyszłości marzy mu się kariera gwiazdy rocka, zupełnie nieadekwatna do ambicji jego rodzicieli.
 
Róża: Baby blue (89CFF0) 

  Jak na grzecznego i ułożonego synalka przystało, dba on szczególnie o czystość używanego języka, nienaganne maniery oraz schludny wygląd, mający na celu pokazanie wszystkim, że tego oto młodziana wychowano na ściśle określonych zasadach, gdzie możliwość wystąpienia jakiejkolwiek pomyłki nie została podczas procesu kształcenia wzięta pod uwagę. Nie jest on jednak typowym, uśmiechającym się czule chłopczykiem, którego ma się aż ochotę pogłaskać po główce w nagrodę za odpowiednie zachowanie, sprawia tylko takie pozorne wrażenie. Przy bliższym spotkaniu okrutnie daje się we znaki, pyskuje, nie słucha, ignoruje cudzą egzystencję, dopóki ta nie pójdzie mu na rękę i nie usunie się uniżenie z jego pola widzenia, jęczy, narzeka, normalnie funkcjonować nie daje. Nałogowo kłamie, działa jedynie w swoim interesie, chodząca, przerażająco dosłowna definicja słownikowego „egoisty”. Nie widzi niczego złego w swoim postępowaniu, dumny despota, nie dąży do zmiany, kocha się za każdą wadę i ma głęboko na względzie cudze zdanie, choćby go to miało kosztować życie towarzyskie. Gada, co mu ślina na język przyniesie, nie kryje emocji głęboko w sobie. Mało co go obchodzi, ma olewaczy stosunek do prawie wszystkiego. Trzyma ludzi na dystans, nierzadko nawet traktuje ich skrajnie przedmiotowo; miły dla tych, dla których bycie miłym się opłaca. Cały wizerunek Reginalda, podstępnie przez niego wykreowany, stanowi niestety śmieszną, realnie nieistniejącą powłokę człowieka z wymierającego już gatunku „do rany przyłóż”. 
 
 
Rodzice Reginalda uważali, że przedszkola są dla plebsu, dlatego malucha chowały przeróżne niańki i specjalni nauczyciele, otrzymujący bajońskie sumy do rąk własnych co tydzień za swoją jakże żmudną, czasochłonną pracę. Nietrudno się domyślić, że chłopak gardził tymi niewartymi uwagi, przekupnymi istotami. Może i nie należał do person o złotym, lwim sercu niczym katedralny dzwon, jednakże nigdy nie tolerował sprzedawania się, a pieniądze miały dla niego najmniejszą wartość. Tak życie mijało mu raczej w samotności, odpychany przez rówieśników, ze zniszczoną psychiką i pokrzywionym spojrzeniem na świat brnął w bezmózgie hordy szarego społeczeństwa ze stałym grymasem niezadowolenia na twarzy, dając się mimowolnie  wciągnąć jej beznadziei. Zazwyczaj po prostu całymi dniami przesiadywał zamknięty w pokoju na piętrze, katując uszy Rammsteinem tudzież inną, metalową sieczką. Nie interesował się niczym, co dla innych miało jakikolwiek sens. Nawet do najsławniejszej Galerii Sztuki Weissa Guerteny zabrano go siłą, normalnie ominąłby tę placówkę szerokim łukiem, choć miliony zabijają się o choćby posmarowanie nosem jej szyby. Cóż, na Reginaldzie sława obiektu nie wywarła żadnego wrażenia, wciąż trzymał się swojej wersji, iż nic w niej wyjątkowego nie znajdzie, totalna obojętność względem artysty oraz jego wykwintnych ponoć dzieł. 

Mein Gott, ale się później zdziwił...

Ciekawostki:
 
 + Miał kiedyś psa, którego bardzo kochał, ale rodzice oddali go do schroniska, bo rzekomo "zbyt syna zajmował i się nie skupiał odpowiednio na tym, co ważne"
+ Nie należy do ludzi tolerancyjnych
+ Nigdy nie okazuje strachu, sprawia wrażenie góry lodowej, której nic za chama nie ruszy
+ Lubi sam o sobie mówić "książę"
+ Śpi tak kamiennym snem, że nie usłyszałby nawet syreny pożarowej, choćbyś mu ją i do ucha centralnie przyłożył 

"Der Tag fliegt eilig aus der Stadt
sie trinkt sich an den Schatten satt
und gibt ihr wahres Anglitz preis"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz