Reginald Alexander Hertzberg
gdyby miał przyjaciół, zwracaliby się do niego Reggie
Opiekun: tymczasowy brak
Rodowity Niemiec, urodzony w przecudnej urody Monachium,
ponoć także potomek carskiej rodziny z dynastii Hohenzollernów. Na świat
przyszedł piętnaście zim temu, w uroczym domku wolnostojącym swoich dziadków,
położonym nad rzeką Izarą. Jedyny, daj boże żeby tak zostało, syn Wandy i
Herberta – słynnej pary parlamentarzystów. Rozpieszczone dziecię z bogatego
rodu, początkujący skrzypek i pianista, uczęszcza (a raczej uczęszczał) do prywatnej szkółki
muzycznej drugiego stopnia na wydziale instrumentalnym. W przyszłości marzy mu się kariera gwiazdy rocka, zupełnie nieadekwatna do ambicji jego rodzicieli.
Róża: Baby blue (89CFF0)
Jak na grzecznego i ułożonego synalka przystało, dba on
szczególnie o czystość używanego języka, nienaganne maniery oraz schludny
wygląd, mający na celu pokazanie wszystkim, że tego oto młodziana wychowano na
ściśle określonych zasadach, gdzie możliwość wystąpienia jakiejkolwiek pomyłki
nie została podczas procesu kształcenia wzięta pod uwagę. Nie jest on jednak
typowym, uśmiechającym się czule chłopczykiem, którego ma się aż ochotę
pogłaskać po główce w nagrodę za odpowiednie zachowanie, sprawia tylko takie pozorne
wrażenie. Przy bliższym spotkaniu okrutnie daje się we znaki, pyskuje, nie
słucha, ignoruje cudzą egzystencję, dopóki ta nie pójdzie mu na rękę i nie
usunie się uniżenie z jego pola widzenia, jęczy, narzeka, normalnie
funkcjonować nie daje. Nałogowo kłamie, działa jedynie w swoim interesie,
chodząca, przerażająco dosłowna definicja słownikowego „egoisty”. Nie widzi
niczego złego w swoim postępowaniu, dumny despota, nie dąży do zmiany, kocha
się za każdą wadę i ma głęboko na względzie cudze zdanie, choćby go to miało
kosztować życie towarzyskie. Gada, co mu ślina na język przyniesie, nie kryje
emocji głęboko w sobie. Mało co go obchodzi, ma olewaczy stosunek do prawie
wszystkiego. Trzyma ludzi na dystans, nierzadko nawet traktuje ich skrajnie przedmiotowo;
miły dla tych, dla których bycie miłym się opłaca. Cały wizerunek Reginalda,
podstępnie przez niego wykreowany, stanowi niestety śmieszną, realnie nieistniejącą
powłokę człowieka z wymierającego już gatunku „do rany przyłóż”.
Rodzice Reginalda uważali, że przedszkola są dla plebsu,
dlatego malucha chowały przeróżne niańki i specjalni nauczyciele, otrzymujący
bajońskie sumy do rąk własnych co tydzień za swoją jakże żmudną, czasochłonną
pracę. Nietrudno się domyślić, że chłopak gardził tymi niewartymi uwagi,
przekupnymi istotami. Może i nie należał do person o złotym, lwim sercu niczym
katedralny dzwon, jednakże nigdy nie tolerował sprzedawania się, a pieniądze
miały dla niego najmniejszą wartość. Tak życie mijało mu raczej w samotności,
odpychany przez rówieśników, ze zniszczoną psychiką i pokrzywionym spojrzeniem
na świat brnął w bezmózgie hordy szarego społeczeństwa ze stałym grymasem niezadowolenia na twarzy, dając się mimowolnie wciągnąć jej beznadziei. Zazwyczaj po prostu całymi
dniami przesiadywał zamknięty w pokoju na piętrze, katując uszy Rammsteinem
tudzież inną, metalową sieczką. Nie interesował się niczym, co dla innych miało
jakikolwiek sens. Nawet do najsławniejszej Galerii Sztuki Weissa Guerteny
zabrano go siłą, normalnie ominąłby tę placówkę szerokim łukiem, choć miliony
zabijają się o choćby posmarowanie nosem jej szyby. Cóż, na Reginaldzie sława
obiektu nie wywarła żadnego wrażenia, wciąż trzymał się swojej wersji, iż nic w
niej wyjątkowego nie znajdzie, totalna obojętność względem artysty oraz jego
wykwintnych ponoć dzieł.
Mein Gott, ale się później zdziwił...
Ciekawostki:
+ Miał kiedyś psa, którego bardzo kochał, ale rodzice oddali go do schroniska, bo rzekomo "zbyt syna zajmował i się nie skupiał odpowiednio na tym, co ważne"
+ Nie należy do ludzi tolerancyjnych
+ Nigdy nie okazuje strachu, sprawia wrażenie góry lodowej, której nic za chama nie ruszy
+ Lubi sam o sobie mówić "książę"
+ Śpi tak kamiennym snem, że nie usłyszałby nawet syreny pożarowej, choćbyś mu ją i do ucha centralnie przyłożył
"Der Tag fliegt eilig aus der Stadt
sie trinkt sich an den Schatten satt
und gibt ihr wahres Anglitz preis"
sie trinkt sich an den Schatten satt
und gibt ihr wahres Anglitz preis"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz